Park im. Ireny Styczyńskiej jest stosunkowo młodym ogrodem w centrum miasta. Powstał na terenie dawnego zamku i skraju dzielnicy żydowskiej. Mimo młodego wieku, w parku można spotkać prawdziwie unikatowe drzewa.

W parku można znaleźć stare drzewa, pamiętające zapewne jeszcze czasy świetności tutejszego zamku, które cudem przeżyły zawirowania historii. Niezwykłym drzewem jest dąb Jagiełły, którego wiek szacowany jest na ok. 300 lat. W 2008 r. Rada Miasta podjęła decyzję o nazwaniu parku im. Ireny Styczyńskiej (1923-2007), miłośnika Sądecczyzny, skarbnicy wiedzy na temat historii Nowego Sącza i całego regionu.
Historia przyzamkowego parku jest jednak dużo bardziej ciekawa i starsza. Tutaj od czasów średniowiecza znajdował się zamek królewski, który był rozłożony wzdłuż dzisiejszej skarpy. Warowania była wielokrotnie odwiedzana przez monarchów, m.in. Władysława Jagiełłę i jego potomków. Na miejscu dzisiejszego parku zapewne bawiły się dzieci Kazimierza Jagiellończyka, które w Sączu pobierały nauki pod okiem Jana Długosza. Pośród nich byli późniejsi władcy Polski: Jan Olbracht, Aleksander Jagiellończyk i Zygmunt Stary. Ostatnim monarchą, który zawitał w mury prastarej warowni był Jan III Sobieski, który wracał ze zwycięskiej bitwy pod Wiedniem. XVIII wiek niestety nie sprzyjał sądeckiemu zamkowi i popadał w coraz większą ruinę. Obok zamku rozrosła się dzielnica żydowska, która niemal go otoczyła. W miejscu dzisiejszego zegara kwiatowego (pod Basztą Kowalską) wybudowano mykwę żydowską (łaźnię rytualną) wokół której powstała cała dzielnica zwana Podzamczem.

Bezpośrednim sąsiadem zamku był sądecki rabin i cadyk Chaim Halberstam (1793 – 1876) -protoplasta dynastii cadyków nowosądeckich i bobowskich. Za życia uchodził za cudotwórcę, wielkiego mędrca, szczególnie dla chasydów. Powszechnie był szanowany w całej Galicji, a do jego domu pielgrzymowały tłumy Żydów. Jego największym dziełem jest zbiór komentarzy do Tory zwany „Diwrej Chaim” (z hebr. „Słowa Chaima” wydany w Lwowie w 1875 r.). Spoczywa na cmentarzu żydowskim przy ul. Rybackiej i ciągle do jego grobu pielgrzymują chasydzi z całego świata.
Przed wybuchem wojny miejsce to nabierało pięknych kształtów, dzięki odnowieniu zamku oraz ulokowaniu w nim Muzeum Ziemi Sądeckiej. Otwarto je tutaj uroczyście w czasie I Zjazdu Górskiego, 13 sierpnia 1938 r., a wstęgę przeciął przewodniczący, gen. Tadeusz Zbigniew Kasprzycki, Minister Spraw Wojskowych i prezes Związku Ziem Górskich. Wydawało się, że zamek będzie perełką wśród sądeckich zabytków.

Co ciekawe przed wojną przy zamku mieścił się Miejski Ośrodek Zdrowia. Zarządzało nim Towarzystwo Przeciwgruźlicze. Pracowali tutaj: dwóch lekarzy miejskich, położna i kontroler sanitarny. Można było skorzystać z poradni: przeciwgruźliczej, przeciwjagliczej, chorób wenerycznych i dla dzieci oraz kobiet ciężarnych.
Prawdziwą tragedią dla tego miejsca był 18 stycznia 1945 r. Wówczas polscy partyzanci obawiając się, że Niemcy podłożą ładunki wybuchowe pod cały Nowy Sącz, wysadzili zamek. Wybuch doprowadził nie tylko do zniknięcia jednego z najcenniejszych zabytków, ale również do zagłady całej przestrzeni wokoło. Zniknęły mury zamkowe, dom cadyka, fragment dzielnicy żydowskiej i Podzamcza. Teren po wybuchu wyglądał jak wielkie pobojowisko: pozabijane zwierzęta i ludzie, tony gruzów. Długo teren dawnego zamku przypominał plac. W 1959 r. resztki zamkowych murów uporządkowano i zabezpieczono. Zrekonstruowano Basztę Kowalską, która bardziej była częścią murów miejskich niż zamku, a dziś kojarzona jest z warownią. Miejsce było tajemnicze, mówiono o tunelach prowadzących na Helenę i do fary, co rozbudzało fantazję dzieci, które z pobliskich ulic schodziły się tutaj do miejsca zabaw.

Obecnie wiele śladów przeszłości możemy dostrzec przy ruinach zamku. Co jakiś czas powtarza się o odbudowie starej warowni. Historia tego miejsca wydaje się jeszcze niezapisana do końca.
Łukasz Połomski