W 1876 r. do Nowego Sącza dotarł pierwszy pociąg. Wokół dworca kolejowego zaczęła powstawać dzielnica, w której żyło coraz więcej kolejarzy. Potrzebowano dla nich również ogrodu do rekreacji.

Planty kolejarskie, to niewielki ogród wciśnięty pomiędzy dworzec kolejowy a dawną łaźnie kolejową. Zielona przestrzeń powstała w XIX wieku (ok. 1896 r.) i miała służyć rekreacji dla rodzin kolejarskich. Na ławeczkach, miedzy drzewami zasiadali podróżni, którzy chcieli zaczerpnąć świeżego powietrza. Kolejarze byli niezwykle postępowym środowiskiem, które rozumiało także znaczenie czystego powietrza. To oni zaczęli obsadzać drzewami także Aleje Batorego, tworząc wyjątkowy pas zieleni.

W międzywojniu nazywano ogród często parkiem kolejowym. Był to teren ogrodzony od strony ulicy. Wchodziło się do niego od dawnego budynku poczty. Na skraju stała budka z lodami i słodyczami, która żyła w okresie letnim oraz w weekendy. Dzieci, które występowały w łazienkach kolejowych lub chodziły na przedstawienia, często ciągnęły tam swoich rodziców. Po wojnie na tym miejscu powstał bar i restauracja.
Szczególnie odświętnie było tutaj w święta narodowe i niedziele. Przed wojną grała tam orkiestra kolejowa, ludzie siadali i słuchali. Podobnie było w czasie świąt narodowych. Z tej okazji stawiano w parku trybunę, odbywały się przedstawienia dzieci. Zdarzało się, że w ogrodzie kończył się pochód kolejarzy z okazji świąt.

Park kolejowy niestety posłużył Niemcom w czasie okupacji jako miejsce do urządzenia obozu pracy. Na niewielkim terenie ustawiono kilka baraków, w których przebywali Polacy i Żydzi. W czasie okupacji w latach 1942 – 1944 mieścił się tutaj obóz pracy. Łącznie zamkniętych w obozie było ok. 150 osób, a szacuje się, że łącznie przez sądecki obóz przeszło 2 tyś ludzi. Zachowane relacje – głównie żydowskie – mówią o tym, że robotnicy pracowali na kolei, często spotykając się z przyjazną postawą kolejarzy, natomiast niezbyt dobrze odnosili się do nich potomkowie rodzin Niemieckich. Podczas likwidacji obozu hitlerowcy zwolnili cześć z więźniów, było to jesienią 1944 r.
Tuż po wojnie, park kolejowy stał się niemym świadkiem tragedii. Chłopcy bawiący się w tym miejscu znaleźli niewypał, który niestety eksplodował. Niestety, tragedia skończyła się śmiercią dzieci. Po wybuchu znajdował się tam ogromny lej, a przez długi czas nikt tam nie uczęszczał. Park był zamknięty.
Po wojnie ogród popadał w zapomnienie, a obecnie mało kto już pamięta o jego funkcji.
Łukasz Połomski